O wpadkach i szybkich słodkościach na odpędzenie deszczu

Było niefajnie :( Najpierw pochorowaliśmy się my, a zaraz potem dołączył do nas mój komputer, a konkretnie padł dysk :( A oczywiście po co pamiętać o archiwizowaniu zdjęć, maili, no czegokolwiek? Przecież takie wpadki to zdarzają się tylko innym... i nieważne, że nie raz pomagałam takie dane ratować, że doradzałam archiwizowanie innym - o zabezpieczeniu swoich nie myślałam od dawna... Ilość straconych zdjęć i w ogóle rozmiary strat były tak duże, że nawet nie byłam w stanie sie tym zdenerwować - jakbym spróbowała, to chyba bym zeszła na zawał :)

Na szczęście po wielu wysiłkach M. udało się wszystko odzyskać!! I jestem cała szczęśliwa, chociaż różne plany przez to wszystko mi się opóźniły - ale to nic, grunt, ze mam wszystko :)) Dlatego dziś skromnie - szybciutkie rogaliczki, które powstały, bo w lodówce znalazłam drożdże :)

Bardzo polecam bo robi się je dosłownie kilka minut, ciasto obrabia się fenomenalnie, a są pyszne. No i nie trzeba nic odczekiwać jak przy normalnych drożdżowych wypiekach :) Czyli - w sam raz na taką pogodę jak dziś!

*******************************************************
Cynamonowe rogaliki krucho-drożdżowe
  • 4 szkl. mąki
  • kostka masła
  • 50 g drożdży
  • 1/2 szkl. mleka
  • 3 łyżeczki cukru pudru
  • 1 jajko
  • 1 op. cukru wanilinowego
  • 2 łyżki masła roztopionego + łyżeczka cynamonu wymieszana z 3 łyżkami cukru
1. Z ciepłego mleka, drożdży, cukru i łyżki mąki zrobić rozczyn (nie odstawiać do wyrastania, i tak się spieni od ciepłego mleka). Masło zetrzeć na tarce i zagnieść z mąką, cukrem wanilinowym, jajkiem i rozczynem.
2. Ciasto podzielić na osiem części, każdą rozwałkowywać na okrągło, posmarować roztopionym masłem, posypać cukrem wymieszanym z cynamonem i pociąć na osiem trójkątów.
3. Trójkąciki rolować na kształt rogalika i piec w 180C na złoto.

*******************************************************

No to idę się porozglądać co się ostatnimi czasy u Was działo, bo widzę, że mam co nadrabiać!
Pozdrawiam,
ushii

P.S.
Hihi, żeby nie było - ja też komputerowiec jestem (chociaż jak widać coś ostatnio ciołkowaty, bo nie umiem sobie z głupim bloggerem poradzić :)) Ale Moje Kochanie mnie kocha i pomęczyło się za mnie :))) więc chociaż tego nie przeczyta, bo tu nie zagląda - dziękuję Ci Kochanie ogromnie!!

To był maj, pachniała Saska Kępa szalonym, zielonym bzem...

Ależ jest pięknie... słońce, wszystko kwitnie... kocham tak naprawdę każdą porę roku, cieszę się ze śniegu jak dziecko, uwielbiam rozrzucać nogami zaspy ze złocistych liści i robić kasztanowe ludziki, taki dzieciak ze mnie :) Ale wiosna i lato to balsam dla mojej duszy - wiosną mogłabym godzinami leżeć i patrzeć przez okno na śmigające mi nad głową jaskółki i słuchać ich okrzyków, mogę pół dnia spacerować i wąchać kwitnące jabłonie, bzy, konwalie, odurzona ich aromatem... a latem wylegiwać się w hamaku zasłuchana w szum drzew i jak kot wędrować sobie tylko znanymi ścieżkami do ulubionych zakamarków - lubicie w ciepłe noce spać na dworze? Ja tak... ileż pięknych wspomnień potrafi przywołać jedna gałązka :) Pachnie oszałamiająco... i nic już do szczęścia nie trzeba...

Zdjęcie z dedykacją dla Llooki :))


Zrobiłam też fotkę mojego chlebaczka, mało ambitna mi wyszła raczej, ale jakoś wyzuta z pomysłów dziś jestem :) Miałam już jeden taki chlebak, tylko bez ozdób (tu go widać ;) - najgenialniejsze miejsce do chowania pieczywa i wypieków, nic w nim nie obsycha. Ale jak zobaczyłam ten, z pięknym napisem i w ogóle i w dodatku świetnie zachowany - aż mi się oczy zaświeciły :) Łaziłam potem po okolicy z pół godziny, ale z każda chwila wiedziałam coraz mocniej, ze jak nie kupię to potem przez pół roku będę żałować :) I M. też już to wiedział i kazał nie przedłużać :)


Pozdrawiam,
ushii

P.S. Farby nie miałam jak sprawdzić bo M. zawiózł mi ją do Mamy, ale to było Dupli czy jakoś tak, kupowałam w LM bodajże, ale znajdzie się pewnie w każdym budowlanym - tylko to taka wersja matowa, na ogół mają błyszczące.

B &A vol. I

Lubicie zdjęcia z serii "przed i po"? Ja bardzo (zwłaszcza jak przemiana mi się podoba :). Dziś u mnie taka właśnie fotka - dzbanuszek za grosze, ale w masakrującym odcieniu zieleni...

I po liftingu...


A przy okazji mój maleńki zakup - słodkie wieszaczki... Tą samą farbą zliftowałam jeszcze pewne pojemniczki - ale pokażę je następnym razem :) Może jutro?

Za zaproszeniem Zielonookiej dołączyłam właśnie do nowego miejsca :) W końcu czas wyjść z ukrycia i pokazać też trochę swoich prac scrapowych :D



A teraz spójrzcie jeszcze raz na druga fotkę... widać tam małe serduszko? No to będzie je można sobie u mnie zgarnąć :) A jak czas pozwoli to dorzucę coś jeszcze :D Nowe candy już tuż, tuż! Ale zasady tak jak poprzednio - łowcom candy mówię nie :)


Złości mnie tylko, ze te fotki takie nędzne - strasznie tracą na jakości przy ładowaniu na bloggera - co robię nie tak, nie mam pojęcia. No i ciągle nie wiem jak publikować, żeby moja fotka tez się pokazywała w waszych listach blogów na których jestem dodana :( Czy ktoś może mnie oświecić jak - krok po kroku pisze posta? Bo nie wiem co mogę robić źle, no...

Pozdrawiam,
ushii

P.S.
Dzbanek w wersji zielonej nie był pistacjowy i ładny!!!! Był paskudnie jaskrawo zielony jak nie wiem co :)) Pistacjowy bym sobie zostawiła, ja wbrew pozorom lubię inne kolory niż biel :D

Zabawy i prezenty, czyli zasypało mnie :)

Zaproszona do zabawy przez Aleksę dołączam i ja ze swoim 10 zdjęciem. Znalezienie go było banalnie proste w moim przypadku, bo kupiłam sobie swojego złoma w 2002 roku, podczas niedługiego pomieszkiwania w USA, więc wiedziałam które zdjęcia są pierwsze. I miałam wtedy do niego tylko jedną kartę, na kilkanaście praktycznie fotek :DD To jest dziesiąte - czekałam na prom do Alcatraz a on stał koło mnie - fotka nie była kadrowana, on naprawdę stał mniej niż metr ode mnie... żałuję tylko, ze nie mam zdjęć innych tamtejszych zwierzątek, np. wiewiórek-potworów :) Tudzież naparzających mi się co rano pod domem łosi czy co to było... No ale nie ma, pełno tylko zdjęć z jakiś imprez :(

Mam za to fotkę z zabawy wymiankowej z Jolanną, a ponieważ pokazała jej efekt już u siebie to i ja to czynię :) Prezencik od Niej już pokazywałam, cudny domek który po prostu uwielbiam. A ja uszyłam dla Niej podusię oraz serduszko, o:


A wracając drugiej części tytułu... no zasypało mnie :) Nie, nie, zima u mnie nie wróciła, chociaż pogoda jest taka sobie... zasypało mnie pocztowo :) Dostałam kilka przesyłek z upragnionymi nowymi przydasiami do scrapowania i już cała happy usiadłam do rozpakowywania, a tu niespodzianka! Drugi listonosz (bo u nas kto inny nosi paczki, a kto inny listy - wszędzie tak jest?) puka z kolejnymi przesyłeczkami...

Niedawno Atena organizowała cudne candy - można było wygrać szpuleczki na nici zrobione przez Jej tatę - no zapisałam się od razu, bo marzyły mi się od dawna takie. Ale w wygrana nie wierzyłam, bo a) konkurencja była ostra - wiadomo, b) farta to ja specjalnego do wygrywania nie mam odkąd jestem z M., choć wcześniej miałam go dużo - jakieś ziarenko prawdy w tym powiedzonku o szczęściu w miłości i hazardzie jest :) Choć z drugiej strony, w karty ciężko mnie ograć, hmm... No, ale wracając do tematu - candy ofkors nie wygrałam, ale Atena, wiedząc jak strasznie chciałbym mieć takie szpuleczki, postanowiła się nade mną ulitować i TA-DAM:

Piękne są, niczym się od takich starych nie różnią, jeszcze raz bardzo dziękuję, kłaniam się Tacie w pas!!! Ależ się cieszę!!! Warto mieć marzenia, nawet takie malutkie... bo czasem się spełniają :)


Ale była jeszcze jedna paczuszka, normalnie życie mnie rozpieszczało wczoraj :) A w środku? Drucikowe cudeńka od kochanej Aleksy :)) Dziękuję Ci Moja Droga!! Jakie one są równiutkie! Kombinuję właśnie, gdzie zawisną, chociaż na ten słodki wieszaczek mam już plan - Aleksa cudnie wstrzeliła mi się w pewien pomysł... Efekty pokażę niebawem, bo prace w toku i na razie to tajemnica :)


A niedawno dostałam jeszcze jeden upominek! Pewna przemiła i pozytywnie zakręcona Joasia napisała jakiś czas temu do mnie maila... odpisałam... A ona obdarowała mnie prezentem - niespodzianką :) Okazało się, że to świeca, które Asia sama robi. Ładnie się zakomponowała z tymi stokrotkami, prawda? Dziękuję jeszcze raz i buziaki przesyłam!

Obecnie mam sporo pracy i dlatego mało mnie na blogach i nie mogę na bieżąco odpowiadać na wszystkie maile, upraszam się o cierpliwość... ale wracam niebawem :) I szyję różne drobiazgi w międzyczasie... A co dokładnie, dowiecie się już niedługo, w każdym razie obiecuję nową zabawę! Kończę tez rzeczy obiecane... tylko z niektórymi osobami coś w dalszym ciągu mam problem z kontaktem, chociaż udało mi się w miarę zapanować nad pocztą - Iluś i Małgosiu z Papilonu - jeśli to przeczytacie - wyślijcie proszę do mnie maila, nawet z jednym słowem, bo coś mi poczta do Was szwankuje - może odpowiedzieć na maila mi się uda wtedy? Bo już od jakiegoś czasu coś tam na Was czeka :) Koniec prywaty :)

Pozdrawiam!
ushii