A jednak wiosna!

Ja tam zimę bardzo lubię - uwielbiam gdy śniegu za oknem dużo. A w tym roku jest go naprawdę dużo, więc wcale do wiosny - choć ją też uwielbiam - nie tęsknię tak jak wiele z Was. Jednak wiem z całą pewnością, że wiosna już tuż, tuż i wpadłam podzielić się tą nowiną :) Skąd to wiem? Nasze wróbelki, o których pisałam już nie raz, że co roku zakładają gniazdo tuż przy jednym z naszych okien - już są! Jeden przylatywał na zwiady już ze dwa tygodnie, kręcił się, gwizdał, a od soboty ćwierkają już dwa i debatują nad remontem lokum. No nie wiem, czy się nie pośpieszyły, bo chyba wróble gody mają zwykle trochę później... Ale one chyba wiedzą najlepiej co z tą wiosną, no nie? :))

Zatem w kwestii wiosny - nareszcie i ja mam swoich ulubieńców w domu, oj długo się nie mogłam doprosić o kupienie mi ich... Ale w końcu mam moje ukochane szafirki, zatem koniec z zimowymi akcentami, od dziś już tylko wiosennie i w domu i na blogu będzie :) Inne zimowo - świąteczne akcenty poznikały oczywiście już dawno, ale dopiero wczoraj zdjęłam z drzwi wianek i powyrzucałam zasuszone wrzosy.

Część szafirków trafiła do mnie w postaci walentynki od M... uroczy ten kubek, taki wiosennie zielony, no i w groszki - czego chcieć więcej? M. dobrze wie, co sprawi mi radość :)) W sam raz na wiosenne bukiety - już widzę w nim pęczki konwalii...


Dziś wpadłam z jednym tylko zdjęciem, bo nadal walczę z bloggerem - dziękuję Wam za wszystkie porady, niestety te sposoby to ja dobrze znam i nie skutkują, podobnie jak próba przeczekania - bo już miałam takie jazdy i wcześniej rzeczywiście mijało po jakimś czasie, ale teraz to trwa zdecydowanie za długo już, jeszcze trochę się nie będę odzywać i zapomnicie chyba o moim istnieniu :) Ale na dniach wrócę, bo muszę Wam pokazać coś obłędnego. Bo M. przyniósł jeszcze jedną niespodziankę walentynkową...

Pozdrawiam - uważajcie, żeby nóg nie przemoczyć i kataru nie złapać :)
ushii

PS
Robię też już różne drobne wiosenne porządki - i niektóre drobiazgi wrzucam po trochu na pchli targ, będą też na targowisku scrapowym gdyby ktoś był chętny. Blog też powolutku przechodzi update, bo strasznie nieaktualne zdjęcia wszędzie mam - ale część już zmieniłam, części poprawię na dniach, zapraszam do zaglądania :)
A tu zdjęcie dowodowe zrobione przed chwilą, niestety jakoś dziś akurat tylko jeden na raz jest widoczny, nie chcą razem zapozować...


Pomocy :(((

Kochani, mam problem - może kogoś jeszcze to dotyczy i znalazł już rozwiązanie?

Nie mogę normalnie korzystać z bloggera ani z poczty!
Od dłuższego już czasu przy prawie każdej próbie zalogowania do bloggera, edycji postu czy czegokolwiek innego zaczyna mnie przekierowywać, robi to kilka minut i pokazuje wreszcie Service Unavailable... Czy ktoś jeszcze to ma???
Wpisywać komentarzy ani u siebie, ani u Was nie mogę, bo po kliknięciu "publikuj" - znikają w 90% przypadków...

O poczcie gmailowej nie wspominam, bo najwyraźniej moje maile wysyłają się w kosmos - ktoś dostał ostatnio ode mnie cokolwiek? Bo ja pisałam, pisałam!!

I już coś mnie trafia, a niestety z braku obecnie własnego komputera i ograniczonego przez dziecia czasu nie mogę sama spróbować rozwiązać problemu... A w efekcie nie mam z nikim kontaktu i na buraka wychodzę :((((

Pomocy! 
ushii

UPDATE (01.03.2012)
Znów sprawdza się stwierdzenie, że szewc bez butów chodzi :)) No cóż,w końcu znalazła się wolna chwila -  posiedzieliśmy, popatrzyliśmy i chyba udało się rozwiązać problem - właśnie testuję :))

Powrót do dzieciństwa

Dziś miał być post trochę wiosenny, ale po powrocie do domu w postaci śnieżnego bałwana uznałam, że chyba nie całkiem będzie pasował :D Bo u mnie znów śnieży cudnie! Ach jaka piękna w tym roku jest zima! Będzie dziś zatem przytulnie i domowo, o pewnym kąciku w sam raz na taką aurę, jeśli nie mamy ochoty na zimowe spacery.


Pisałam niedawno o spełnionych marzeniach i... nie zdradziłam Wam wtedy wszystkiego. Bo w minionym roku spełniły się jeszcze dwa moje malutkie marzenia - i dziś opowiem o jednym z nich. Mam z dzieciństwa mnóstwo bardzo fajnych wspomnień i cieszę się, że było właśnie takie, jakie było. Ale jednego drobiazgu mi w nim brakowało. Zawsze chciałam, by u nas, albo u którejś z babć był... fotel na biegunach! A tu, jak na złość, nikt bliski nie odczuwał potrzeby bujania się :( Nieszczęśliwa z tego powodu co prawda bardzo nie byłam, ale postanowiłam, że ja kiedyś taki fotel będę mieć na pewno :D Ale jakoś nie mogłam tego zrealizować, no bo gdzież tu znaleźć na niego miejsce, bo zawsze coś pilniejszego trzeba kupić i nie miałam na to kasy po prostu, bo żaden nie był dość ładny (no, raz był, ale cena zwaliła mnie z nóg), bo, bo... I tak czekało to marzenie sobie od dawna na realizację, aż wreszcie - niespodziewany obrót spraw zadecydował za mnie.

Otóż dostałam czas jakiś temu pewnego maila, z ciekawości obejrzałam zalinkowaną stronę i stwierdziłam, że nadszedł właściwy czas - no bo przecież mam dziecko, poważny pretekst do takiego nabytku (chociaż grubymi nićmi szyty bardzo, bo Ala jest bardzo pogodna i łatwo zasypia, i nie bujamy jej w ogóle :)) - i koniecznie muszę kupić tam taki właśnie bujany fotel. Niestety, był już sprzedany :( Jednak... okazało się, że mają jeszcze jeden, ale do gruntownego odnowienia, więc jeśli mam ochotę - mogą mi takowy podarować :)) Też pytanie, taki własnoręcznie odnowiony byłby jeszcze lepszy! No oczywiście, że miałam ochotę!!

I tak fotel od przemiłych ludzi z Vintage Home trafił do nas...


Obejrzałam, obmacałam i okazało się, że wcale nie trzeba go na nowo sklejać, tylko farba gdzieniegdzie odchodzi... I chociaż miałam plany przemalowania go na jakiś radosny kolor - po usunięciu łuszczących się kawałków efekt tak mi się spodobał, że postanowiłam nic nie zmieniać :)) I mamy takiego prawdziwego obdrapańca, choć antykiem nie jest, to bez żadnych stylizacji i postarzeń wygląda, jakby służył nam już wiele lat :D


A miejsce? Miejsce jak widać się znalazło, po choince został kosz, idealny wprost na poduszki i koce, i razem tworzą super kącik. Wprost go uwielbiam! I nie wiem jak to się dzieje, ale każdy wpadający z wizytą jakoś tajemniczo migruje na ten fotel, hmmm... a przecież nikt podobno nie miał potrzeby się bujać! :))

Czy teraz już wiadomo, dlaczego koniecznie MUSZĘ zrobić tą poduszkę włóczkową?? W zasadzie jeszcze lepiej byłoby jakiś pled, ale na to nigdy się nie porwę, na razie dziubdziam pomału poduchę :)

Pozdrawiam,
ushii

Osobiste walentynki

W środę było moje i M. święto...


Wszędzie straszą i ostrzegają przed internetowymi znajomościami, a ja chyba powinnam wystawić jakiś pomnik ku czci internetu :) Dzięki niemu poznałam wiele osób, nawiązałam kilka cudownych znajomości, o których nieśmiało myślę, że są czymś więcej niż tylko koleżeństwem (tak, tak, to o Was Moje Drogie :)... A przede wszystkim - gdyby nie sieć, 9 lat temu nie doszłoby do pewnego spotkania... które zmieniło wszystko. Które okazało się tym najważniejszym w życiu. Wprowadziło chaos od pierwszego spojrzenia i słowa,  z dnia na dzień unieważniło wszystkie plany i wywróciło nas oboje o 180 stopni... I dziś, po tych 9 latach mogę życzyć sobie tylko jednego - oby ta granitowa pewność z tamtej chwili nigdy w nas nie osłabła...


Z tej okazji M. dostał czekoladowe wyznanie (no troszkę dłuższe niż na fotce wyżej :). A ja znów mam w związku z tym do pokazania foremkę, natrafiłam na nią kiedyś w M&S, za całe 5zł. Lubię foremki do czekoladek i mam już takie okolicznościowe na Święta Bożego Narodzenia (można zobaczyć je tutaj) i na Wielkanoc (do obejrzenia tutaj) - oba wzory dostępne w wielu miejscach. Polecam takie gadżety, bo nadają się nie tylko do czekoladek - ale też np do masełek jak można zobaczyć w linkach, do galaretek itp słodkości - pomysłów jest mnóstwo, całkiem ciekawie można uatrakcyjnić nimi posiłki i dla dorosłych i dla dzieci.


Dużo pączków i faworków udało się Wam zjeść? Ja tym razem załapałam się tylko na jednego pączka :( Udanego weekendu Wam życzę!
ushii

Raz jeszcze o maszynach słów kilka

Taki post powinnam była umieścić już dawno - bo chociaż w ostatnim roku miałam trochę przerwy od szycia, ani fachowcem nie jestem - to ciągle dostaję od Was dużo maili z przeróżnymi pytaniami o poradę: jaką maszynę kupić (w różnych przedziałach cenowych), na co zwrócić uwagę itd, i klepię potem każdorazowo takie elaboraty... więc prościej będzie tutaj, raz, a dobrze. Aha, chociaż robię tu małe zestawienie dwóch typów maszyn to większość wymienionych przeze mnie elementów występuje w obu typach (co starałam się niżej choć trochę pokazać) i jest dostępnych w maszynach o rozsądnej cenie..

Konkretnej maszyny oczywiście nie wskażę, bo dobrych maszyn jest mnóstwo, będzie o tym na co trzeba moim zdaniem zwrócić uwagę. Oczywiście wszystko o czym napiszę wynika jedynie z moich subiektywnych odczuć i doświadczeń... No i piszę z punktu widzenia osoby szyjącej głównie elementy wyposażenia domu czy zabawki - nieco różni się to od kryteriów osób szyjących odzież. Ponieważ tekstu machnęłam duuuużo, najważniejsze rzeczy są pogrubione :)

Mały poradnik dla kupujących maszynę


Przede wszystkim - mamy dwa zasadnicze rodzaje maszyn domowych:
  • mechaniczne, czyli większości ustawień dokonuje się różnymi pokrętłami itp, uruchamia się je i reguluje prędkość za pomocą pedału nożnego. Takie jak mój Singer 834.
maszyna do szycia mechaniczna
Singer 834
maszyna do szycia mechaniczna - regulacja
Pokrętła do regulacji w maszynie mechanicznej Singer:
- na górze  pokrętła do regulacji naprężenia nici, wyboru ściegów,
 szerokości zygzaka i pozycji igły
- po lewej  pokrętło docisku stopki
- po prawej  pokrętło długości ściegu (1-4mm), 4-stopniowego obrzucania
 dziurki oraz przycisk szycia wstecz
  • komputerowe, czyli wyposażone przeważnie w mniejszy lub większy wyświetlacz, na którym wybieramy ściegi i inne ustawienia. Ten typ na ogół ma więcej bajerów typu liczba ozdobnych ściegów, regulator prędkości, uruchamianie przyciskiem na obudowie (można szyć bez używania pedała) itd. Często uważa się je za delikatniejsze od mechanicznych - na ile jednak jest to potwierdzony statystykami fakt, a nie obiegowy mit - nie wiem.
    maszyna do szycia komputerowa
    Maszyna komputerowa Brother
    maszyna do szycia komputerowa- regulacja
    Regulacja w maszynie komputerowej Brother:
    - po lewej  ekran wyboru ściegu z domyślnymi ustawieniami 
     długości, szerokości, naprężenia, ryglowania itd
    - po prawej na górze  suwak prędkości
    - po prawej na dole  przyciski START/STOP, ryglowania, pozycjonowania 
     igły, obcinania nici itd

    Porządna maszyna
    Co powinna mieć bezwzględnie i na co zwrócić uwagę? A za co warto ewentualnie dopłacić, jeśli możemy sobie na to pozwolić?

    1. Chwytacz rotacyjny.
    Niby wydawałoby się to oczywiste - nawet mój stary Singer to ma. Ale na rynku nadal jest sporo modeli z chwytaczem wahadłowym; co ciekawe mają go też maszyny wcale nie tanie, a wiele osób jest przyzwyczajonych do takiego rozwiązania i je preferuje. Ale moim zdaniem maszyna z chwytaczem rotacyjnym jest łatwiejsza w obsłudze. Generalnie ma to związek ze sposobem podawania i wiązania nitki z bębenka - w przypadku rotacyjnego maszyna pracuje na ogół ciszej i łatwiej wymienić szpulkę. Wygląda to tak (w przypadku chwytacza wahadłowego bębenek jest w pionie).

    chwytacz rotacyjny
    Chwytacz rotacyjny i bębenek w Singerze

    2. Metalowe podzespoły (i ewentualnie korpus).
    I osławione plastiki. Mit? Być może, ale to jednak sprzęt mechaniczny, jak samochód i podobnie należy go oceniać! Wiadomo, że konstrukcja metalowa jest trwalsza, wolniej się zużywają i ścierają części (a konieczność wymiany to dodatkowy koszt). Moja stara maszyna ma wnętrze metalowe i przez cały prawie 30-letni okres użytkowania jedne co trzeba było zrobić to wyregulować ją po okresie dłuższej jej bezczynności; poza tym zero śladów zużycia i liczę, że nowa też będzie równie trwała, bo ciężka jest jak nie wiem :D Jednak współczesne plastiki też są różnej jakości i niekoniecznie cała maszyna musi być pancerna, wystarczy zwrócić uwagę na jakość wykonania... choć oczywiście im więcej metalu w podzespołach tym z całą pewnością lepiej.
    Za to niezaprzeczalnie metalowa - czyli cięższa - maszyna jest stabilniejsza i nie spaceruje nam po stole w trakcie szycia, co niestety często zdarza się tym lżejszym.

    3. Ściegi.
    Prosty (stębnówka) i zygzak to absolutne minimum, koniecznie z płynną regulacją ich długości i szerokości! Sporo tańszych maszyn ma zamiast tego kilka programów ze sztywno ustawionymi tymi parametrami, np zygzak w 3-4 szerokościach, stębnówka w 3-4 długościach i finito - nie wolno tego mylić z ilością ściegów! Przydają się też ściegi elastyczne, ale to chyba też standard w przyzwoitych maszynach; w każdym razie były już w moim starym Singerze, więc chyba są w każdej nowej.
    Szerokość ściegów. O ile długość ściegów w większości maszyn jest podobna (5mm), o tyle warto poszukać modelu z jak najszerszym zygzakiem - 5mm to minimum, ale 7mm daje więcej możliwości i czasem naprawdę się przydaje (a są i takie co mają 9mm!).
    Ściegi ozdobne. Jak pisałam w poprzednim poście - mówi się, że to bajer, którym nie warto się kierować... Tak, o ile szyje się tylko ubrania - tam raczej rzadko się je wykorzystuje, jak już to w odzieży dziecięcej... Takie twierdzenie wynika też z tego, że obecnie prawie nie ma takich maszyn jak moja stara, pozbawionych jakichkolwiek ściegów dekoracyjnych, na ogół choć kilka jest. Ale co, jeśli mamy zamiar szyć głownie różne drobiazgi do domu? Często ozdabia się je dekoracyjnymi ściegami! Dlatego przeglądając ofertę maszyn warto przynajmniej porównać sobie, jakie która maszyna ma wzorki - bo być może przy porównywalnych modelach właśnie one mogą zadecydować o wyborze :) Zasadniczo - ilość takich ściegów mocno związana jest z ceną maszyny; jednak nie należy patrzeć na liczby, a na wygląd poszczególnych wzorów i możliwość ich zastosowania. Alfabety - warto sprawdzić jak wyglądają wyszyte, bo nie zawsze są szczególnie efektowne; są maszyny z polskimi znakami (Elna, Janome) ale za to np nie robią "spacji" (Janome) - chyba na takie szczegóły też warto zwrócić uwagę przy tych cenach... Warto tu też wspomnieć o funkcji jaką mają maszyny Brother - sporo ich modeli ma możliwość samodzielnego zaprojektowania własnego ściegu!
    Ustawienia naprężenia nici itp. W maszynach elektronicznych często automatycznie dobierane do ściegu - naprawdę wygodne, nie trzeba się zastanawiać jakie parametry są najoptymalniejsze (a w droższych modelach jest możliwość też zapamiętania naszych własnych ustawień). W maszynach mechanicznych ustawiane za pomocą pokrętła.

    4. Szycie wstecz.
    W zasadzie nie ma chyba maszyn bez tej funkcji, warto tylko sprawdzić gdzie umieszczono odpowiedni przycisk/dźwignię, czy łatwo jej będzie używać.
    Dużym za to udogodnieniem jest automatyczne ryglowanie, czyli samodzielne zakańczanie przez maszynę szwu kilkoma ściegami wzmacniającymi lub wstecznymi na początku i/lub końcu szycia, po naciśnięciu przycisku (w obu typach maszyn) albo programowalne, samoczynne (często spotykane w modelach komputerowych). O wiele wygodniejsze niż zabezpieczanie szyciem wstecz.

    5. Regulowany docisk stopki.
    Wiadomo, tkaniny są różne, czasem też trzeba przeszyć naprawdę grube złożenie, a czasem np przeszyć cienką firankę, czy coś zacerować.... obowiązkowe. Może być za pomocą pokrętła (tak jest np w mojej starej maszynie, więc tym bardziej jest to w nowych), a może być elektronicznie.
    Przydaje się też dodatkowy wznios stopki gdy do przeszycia (no i do przełożenia pod stopką!) mamy coś wyjątkowo nieporęcznego.

    dodatkowy wznios stopki
    Na górze - precyzyjna regulacja stopki
    w maszynie komputerowej
    Na dole - zwykły a dodatkowy wznios stopki

    6. Wolne ramię.
    Do wykańczania rękawów, obrębiania woreczków i mnóstwa innych rzeczy- naprawdę przydatne udogodnienie i też raczej konieczne. Na ogół jest, choć są naprawdę drogie modele (np Janome) które tego nie mają, wzorem maszyn przemysłowych (tylko, że przemysłowo takie rzeczy szyje się trochę inaczej niż w domu...).

    7. Pozycjonowanie igły.
    W kilku ustalonych pozycjach np. lewo-środek-prawo, albo płynne i precyzyjne (w maszynach komputerowych).

    8. Automatyczne obrzucanie dziurek na guziki.
    W starej maszynie mam 4-stopniowe, w nowej automatyczne... szczerze mówiąc przedtem unikałam dziurek jak mogłam, bo nigdy nie wychodziło idealnie, teraz wstawiam stopkę, wkładam guzik i robi się samo - rewelacja! Naprawdę warto mieć!

    stopka do automatycznego obrzucania dziurek
    Stopka do automatycznego obrzucania dziurek
    - wygląda podobnie u wszystkich chyba producentów

    Tyle absolutnego minimum. A co poza tym warto rozważyć?

    9. Wyposażenie dodatkowe.
    Czyli stopki przede wszystkim - przeważnie dodawany jest komplet różnych stopek i warto zwrócić uwagę jakich, bo oddzielnie to takie drobiazgi też potrafią kosztować. Te najważniejsze, poza uniwersalną, to do zwykłych zamków błyskawicznych (przydaje się też np.do wszywania wypustki ze sznurkiem) i do zamków krytych, do szwu krytego no i wspomniana wyżej do dziurek.
    Przydają się też i inne stopki, bo ułatwiają czynności do których są dedykowane (np specjalna do pikowania, do podwijania czy do lamowania), ale o ile nie ma ich w zestawie z maszyną - warto najpierw zorientować sie jakie stopki będą nam potrzebne i dopiero powiększać warsztat. Należy jednak sprawdzić typ chwytacza (podobno ma wpływ) i mocowania (niski, wysoki, zatrzaskowy lub nie), bo nie każda stopka pasuje do każdej maszyny (i może się nawet okazać, że do wybranego modelu maszyny nie możemy dokupić pasującej wymarzonej stopki!).
    System mocowania tzw matic, czyli zatrzaskowe - najpopularniejsze są obecnie stopki, nie potrzeba już odkręcać żadnych śrubek, wymiana jest szybka i wygodna.

    Uchwyt systemu zatrzaskowego stopek

    No i pełen wypas - jakie są później możliwości rozbudowy naszego sprzętu? Np. taki stolik powiększający. Niby niekonieczny, zwłaszcza na początku kariery, ale jeśli planujemy szycie wielkoformatowe, obrusy, pościele, patchworki i te sprawy - naprawdę ułatwia!

    10. Ilość miejsca po prawej stronie stopki.
    Raczej rzadko brana pod uwagę sprawa i niepriorytetowa na pewno - ale moim zdaniem jeśli planujemy szyć rzeczy duże (zasłony, pościele itd) czy grube, z ociepliną (np patchworki) warto mieć tej przestrzeni jak najwięcej... a i przy innych produkcjach się przydaje, więcej miejsca to łatwiejsze manewrowanie materiałem.

    11. Transport.
    Budowa, czyli ilu jest płozowy - im wiecej tym lepsze, równiejsze podawanie materiału. Warto mieć 7-płozowy transport, wcześniej miałam 3-płozowy i czuję kolosalną różnicę. Są też maszyny z wbudowanym górnym transportem (najlepszy ma ponoć Pfaff), bardzo przydatne dla dużo pikujących, szyjących z trudnych materiałów. Do wielu maszyn można też dokupić stopkę tzw. kroczącą (z ang. walking foot, u nas jest małe zamieszanie, bo tak mówi się też na stopkę do cerowania), z górnym transportem, pewnie tego wbudowanego idealnie nie zastąpi, ale... do szycia rzeczy z ociepliną fajna sprawa.
    Wyłączany transport. Czasem w starszych lub tańszych modelach jest zakrywająca go płytka - to nie jest alternatywa, wyłączany i opuszczany transport jest o wiele wygodniejszy! Przydaje się przy pikowaniu swobodnym, cerowaniu, haftowaniu i wielu innych pracach.

    3- i 7-płozowy transport maszyny do szycia
    Po lewej transport 3-płozowy, po prawej transport 7-płozowy

    12. Inne ułatwiacze oraz bajery.
    Nie są niezbędne, ale warto o nich wiedzieć i - za niektóre - dopłacić jeśli mamy możliwość:
    Funkcja start-stop. W maszynach komputerowych - pozwala szyć bez pedału nożnego, przy długich odcinkach spora wygoda.
    Regulacja prędkości szycia. Czasem zszywamy różne łuczki w serduszkach i maskotkach, czasem obszywamy skomplikowaną aplikację, a czasem szyjemy długie proste odcinki - dzięki tej funkcji nie trzeba pilnować właściwego docisku pedała, skupiamy sie na manewrowaniu tkanina a maszyna sama szyje w wybranym przez nas tempie.
    Obcinacz nitek. W postaci specjalnego nożyka na boku obudowy (często spotykane), albo w wypasionej wersji - automatyczne obcinanie po zakończeniu szwu. Wygodne, ja zawsze mam problem, gdzie odłożyłam nożyczki, "przecież przed chwilą tu były!" - a tak, nie trzeba szukać. I nie trzeba przed każdym szwem przeciągać nitki w igle, żeby nie uciekła!

    nożyk do nitek
    Nożyk do nitek
    (obcinacza automatycznego sfotografować się nie da :P)

    Sposób montażu szpulki w bębenku. Przy chwytaczu rotacyjnym jest dość prosty. Ale często spotyka się teraz system, w którym szpulkę wystarczy włożyć, zaczepić nitkę - sama się odcina i już, nie ma tego upierdliwego przeciągania jej igłą maszyny itd - polecam ten patent! Jestem tym zachwycona! Dodatkowym udogodnieniem jest przezroczysta płytka zasłaniająca szpulkę - dzięki temu widać, że nitka się kończy i nie zaskoczy nas to w połowie długiego przeszycia (maszyna może mieć też czujnik ilości nitki, ale ja chyba nigdy nie skorzystam tej funkcji, przezroczysta płytka wystarcza - i bardzo się sprawdza).

    przezroczysta płytka zakrywająca bębenek
    Przezroczysta płytka w Brotherze oraz sposób montażu
    - nitkę zaczepia się po prostu w widocznym po lewej rowku

    Autonawlekanie igły. Wygodne. Nie działa przy igle podwójnej i innych nietypowych oraz przy bardzo grubych niciach.
    Przycisk pozycjonowania igły góra-dół. Rzadko udaje się zatrzymać maszynę z igła wbitą w materiał, a często jest to przydatne... Chociaż w zasadzie to każda maszyna ma koło zamachowe, które można wykorzystać podobnie :)
    Max. ilość wkłuć igły na minutę - dla planujących szyć patchworki i inne rzeczy wymagające czasochłonnego szycia to parametr który chyba warto rozważyć. I jeśli szyjemy naprawdę dużo (no i przy haftowaniu) - niezależne nawijanie szpulki bębenka (w trakcie szycia). Nie tracimy czasu.
    Samosmarowanie. No... szczerze to ja nigdy nie miałam serca do tego, żeby coś w swojej starej przesmarować, więc nie wiem, ale jeśli nie trzeba tego robić to chyba dobrze, prawda? :P

    Ja w swoim nowym Brotherze chwalę sobie jeszcze dwie rzeczy - po pierwsze 2 schowki na akcesoria - są bardzo sprytnie pomyślane, w części zdejmowanej do szycia na wolnym ramieniu, jeden jest dwupoziomowy. Wszystko się zmieści i wszystko jest pod ręką, nie muszę nigdzie iść po np inną stopkę - super.
    Drugi ułatwiacz to podnośnik kolanowy stopki - niestety dostępny już tylko w bardziej zaawansowanych modelach - doprawdy wygodna rzecz, dopóki nie miałam, to nie widziałam potrzeby, ale po pierwszych próbach jestem na tak :)

    schowki na akcesoria w maszynie do szycia
    Jeden z dwóch schowków w Brotherze

    Natomiast duperele typu oświetlenie, możliwość szycia podwójną igłą, naprężacz nici - ma każda maszyna i takie teksty sztucznie powiększające w opisie liczbę zalet maszyny omijamy. I przede wszystkim - "ścieg owerlokowy" owerloka nam nie zastąpi!

    Podstawowe zasady wyboru maszyny są dwie:
    - dokładnie zastanów się czego od maszyny oczekujesz i do czego będziesz ją wykorzystywać - okazjonalne niewielkie poprawki, skracanie zasłon i jeansów? Szycie ubrań? Czy może dekoracji domowych? Albo quilting? Dla każdego lepsza jest inna maszyna. Moja rada - spisać na kartce w punktach jakie funkcje nam się przydadzą, co bezwzględnie maszyna ma mieć i wg tego spisu porównywać modele, te którym czegoś brakuje od razu odpadają, a wszystko ponad nasze wymagania będzie tylko wisienką na torcie. I wtedy okaże się, że wybór wcale nie jest taki trudny i aż takiego zatrzęsienia modeli na rynku nie ma...
    - kup najlepszą maszynę na jaką cię stać! To zakup na lata! Nie warto kupować wg założenia "najpierw coś prostego, a jak mi się spodoba to kupię lepsze". Nie, nie - jeśli nie masz pewności czy szycie ci się spodoba - rozejrzyj się, może ktoś znajomy, może babcia czy ciocia posiadają maszynę i dało by się ją pożyczyć, sprawdzić co i jak... bo bubel "na próbę" z supermarketu to najgorsze rozwiązanie - jest duże prawdopodobieństwo, ze będzie się psuł, ciężko go będzie wyregulować, więc będzie zrywał nitki, pętelkował i będzie miał inne fanaberie... A często zdarza się, że mechanicy nie bardzo chcą nawet takie maszyny serwisować i naprawiać... I w efekcie zamiast radości z szycia - przyjdzie zniechęcenie, maszyna pójdzie w kąt i tyle z nowego hobby... No, a nawet jeśli się nie zniechęcisz - zakup dwóch maszyn to de facto wyższy koszt tej docelowej... A jeśli już wiesz, że to cię kręci? Wtedy naprawdę warto poczekać nieco, odłożyć trochę więcej i zainwestować w lepszy, porządniejszy sprzęt. Uważam, że skoro można tak robić w przypadku samochodów, lodówek czy telewizorów, to dlaczego nie maszyn? Z czasem mamy ochotę tylko na więcej i warto, by po pewnym czasie nie było żal, że nie mamy tego czy owego, a wymiana nie wchodzi w grę...

    Marka/Serwis.
    Popularne (na polskich forach szyciowych) i polecane są Janome, Elny (tak w zasadzie to to samo co Janome), bardzo dobre i sprawdzone są również Pfaffy, Brothery, a także Husqvarny (tu jednak często widziałam narzekania na serwis - i to poważnie zniechęciło mnie do zakupu); Juki to specjaliści od przemysłówek, więc i domowe maszyny pewnie mają świetne... Są to sprzęty porównywalne i dobrej jakości i tak naprawdę nie ma większego znaczenia na którą z nich się zdecydujemy... Wiadomo że i tak prawie wszystko produkowane jest w Azji (np. Pfaffa już nie robią w Niemczech, a w Czechach i na Tajwanie; Husqvarny w Szwecji chyba też już nie, nie wiem jak jest z Berniną), ale jest i "chińszczyzna" i dobrej jakości sprzęt.
    Kiedyś królował u nas Łucznik (lub przez niego też produkowany Singer na licencji - jak mój), ale nie jest on już produkowany w Polsce i nie należy kierować się tym co było dobre 20 lat temu, "bo mamy/babci Łucznik ciągle działa"! Być może są dobre nowe modele tej firmy - nie mam takiej wiedzy - ale chciałam tylko przestrzec przed takim podejściem (a sama mam przecież w zasadzie takiego świetnego starego Łucznika).
    Podsumowując - w wyborze można co prawda ogólnie kierować się marką (które nam osobiście się podobają i jakie zbierają oceny), za to na pewno należy rozważyć:  kwestię dostępności części zamiennych za np. 10 lat (bo przecież to zakup na lata! Czy marka X z marketu nam to zapewni?), dostępność serwisu w naszej okolicy (nawet jeśli gwarancja obejmuje tzw "door-to-door" to kiedyś się ona skończy i wysyłka maszyny na drugi koniec kraju do serwisu może nas trochę kosztować!) i przede wszystkim awaryjność i  jakość konkretnego modelu (jeśli powtarzają się w wielu miejscach narzekania to może warto dokładniej sprawdzić wybrany sprzęt? ja miałam właśnie ten dylemat przy zakupie i ostatecznie zrezygnowałam z początkowego wyboru), a nie tym co było kiedyś, ani jaka jest ogólna opinia o marce.

    Nowa czy używana?
    Jeśli szukamy jak najtańszego sprzętu to z pewnością lepsza używana, ale sprawdzonego producenta, niż nowy bubel supermarketowy - ale jeśli nie znamy sprzedawcy istnieje ryzyko, że np. była nie do końca właściwie eksploatowana, ma jakieś usterki... więc na dwoje babka wróżyła. Najlepiej byłoby ją sprawdzić w punkcie serwisowym przed zakupem. Z całą pewnością warto też popytać w najbliższym otoczeniu, czy nikt nie ma na zbyciu maszyny podobnej do mojego Singera 834 - to naprawdę świetny sprzęt. Ewenementem wśród nowych tanich maszyn mechanicznych jest SliverCrest z Lidla - zbiera wiele pochlebnych opinii i ma całkiem rozsądne funkcje, ściegi i wyposażenie (oraz długą gwarancję!) - ja nie miałam do czynienia więc się nie wypowiem o użytkowaniu, ale chyba warto obejrzeć.
    Na pewno jeśli kupujemy nową maszynę warto zwrócić uwagę na gwarancję, 2-letnia to rozsądne minimum, 3-letnia (a są i 5-letnie) jeszcze lepsza.

    Co jeszcze warto sprawdzić przed zakupem?
    Najlepiej pójść do sklepu i samemu spróbować coś przeszyć na wybranym modelu - w dobrych punktach jest taka możliwość, w końcu nie kupujemy pudełka zapałek, tylko wcale nie najtańszy sprzęt. I nawet jeśli w opisie i teorii wygląda super - zobaczyć czy w praktyce wygodnie nam się ją obsługuje, czy cicho pracuje, oraz poprosić o krótkie chociaż przeszkolenie z jej użytkowania jeśli to bardziej zaawansowany model. Warto też oczywiście sprawdzić jakie opinie zbiera upatrzony sprzęt (starannie odsiewając te wpisane przez sprzedawców i innych profesjonalistów od marketingu) - przede wszystkim na np. forach szyciowych - tam często można bezpośrednio wypytać prawdziwe użytkowniczki o szczegóły i poprosić o recenzję... Polecam świetne forum http://szyjemy-po-godzinach.pl oraz e-krawiectwo.net. Oczywiście, czasem takie dyskusje przypominają te nad wyższością Świąt Bożego Narodzenia, bo przeważnie każdy chwali to, co sam wybrał... albo pod wpływem forum powtarza zasłyszane opinie; ale po ich odsianiu można tam uzyskać naprawdę sporo informacji.
    Uffff.... to tyle na początek :) Innym razem opowiem co - oprócz oczywistych nożyczek, szpilek i żelazka - warto jeszcze ciekawego posiadać w swoim krawiecki arsenale, bo nigdzie chyba nie spotkałam się z takim zestawieniem, a niektóre gadżety bywają naprawdę pomocne :)

    Pozdrawiam,
    ushii